Mieć wyspę, a właściwie półwysep nazwany swoim nazwiskiem, dlaczego nie? A jeśli już to w Bieszczadach, dokąd niemal każdy chciałby uciec od szarej codzienności. W 1981 roku zrobił to Krzysztof Bros. Z dużego miasta przeniósł się w te piękne i ciche tereny. To nic, że po zakupy za każdym razem musi płynąć kilka kilometrów, a zimą jest niemal odcięty od świata.... Ale tam, na swojej wyspie jest szczęśliwy.