Choć pobierając się, obiecujemy: „nie opuszczę cię aż do śmierci” bywa, że związek umiera. Rozstajemy się, ale nadal nosimy drugą osobę w sobie. Jedni udają, że wszystko jest OK, nakładają plaster na niezagojoną ranę, przyklepują i tylko od czasu do czasu dochodzi do „zakażenia”. Drudzy stale rozpamiętują swoje zranienie. Cierpią, nie mogąc pogodzić się z tym, co się stało. Czy jest inne wyjście? Jak podnieść się po bolesnym rozstaniu z wieloletnim partnerem, jak ruszyć do przodu.