Pytanie na Śniadanie

JAK MILLENNIALSI I TRZYDZIESTOLATKOWIE PODCHODZĄ DO PIENIĘDZY?

Chcę zapłacić za bilet do Tajlandii i zdziwienie – nie mogę, mam zero na koncie. Znów? Kiedy zdążyłam wydać? To, niestety, moja wada. Nie umiem liczyć ani odległości, ani pieniędzy. Jak mam kartę, to pyk, macham, nie patrzę, ile mi zeszło z konta, ile zostało. Gdy mnie ktoś pyta o cenę butów, które sobie kupiłam, nie pamiętam. Jeśli kosztowały 190 złotych, to raczej mówię, że 100. Nagminnie zaokrąglam w dół, nie wiem dlaczego – opowiada Olga, dziennikarka. Ma 35 lat, partnera, dwoje dzieci, mieszkanie na warszawskim Gocławiu, użyczone przez rodziców na czas nieokreślony, więc odpadło branie kredytu hipotecznego. Gdyby miała pilnować rat, odsetek, chyba by to zawaliła. – Moje podejście do pieniędzy najlepiej odzwierciedla to, w czym je noszę – mówi Olga. A nosi w tureckiej saszetce o rozmiarach 10 na 5 cm, w której ma poupychane: karty płatnicze, jakieś papierki, drobne, kartę na fitness, legitymację prasową, bilety, wizytówki.

Więcej na ten temat