Są zwykłymi nauczycielami, ale też rodzicami. Patrząc na swoje własne dzieci widzą ile czasu zajmuje odrabianie lekcji. Jako nauczyciele, wiedzą jak często dzieciaki odrabiają zadania domowe na korytarzu szkolnym czy przystanku autobusowym, byleby tylko nie dostać "pały" na start, jedynie za brak zadania w zeszycie. Obserwując jak bardzo uczniów zniechęca do szkoły konieczność rozwiązywania zadań domowych, postanowili zachęcić inne szkoły do rezygnacji z obowiązkowych pisemnych prac domowych i zainicjowali akcję "szkoła bez zadań domowych". Na razie udało im się zachęcić do tego kilkadziesiąt szkół.