„Woda po parówkach to nowa woda kokosowa”. Amerykanin postanowił sprawdzić, jak bardzo ludzie są podatni na działania marketingowców w kwestii zdrowia i diet. Pewien przedsiębiorczy Amerykanin Douglas Bevans postanowił sprzedać coś, co zazwyczaj ląduje w zlewie - wodę po gotowaniu parówek. Ja jednym z festiwali jedzeniowych zaproponował absolutną nowość – Hot Dog Water, nad którą jak reklamowali producenci pracowało wielu naukowców. i w ten sposób powstał napój i imponujących właściwościach - bezglutenowy, zgodny z dietą ketogeniczną, bogaty w sód i źródło elektrolitów. Na etykiecie przeczytamy także, że pomoże pijącemu schudnąć, zwiększy funkcjonowanie mózgu i zapewni młodszy wygląd. Dr Cynthia Dringus, dietetyk nagrodzona Noblem, nazwała wodę po parówkach „nową wodą kokosową". Rzekoma noblistka oczywiście nie istnieje. Brzmi absurdalnie, ale pomysłodawca sprzedał w kilka godzin prawie 70 litrów wody po parówkach. Za każdą butelkę inkasował 37,99 dolarów. Bevans oprócz wody oferował również balsam do ust, spray do wdychania i zapach do ciała. Wszystkie produkty miały powstać na bazie Hot Dog Water. Wszystko okazało się być eksperymentem i to dość udanym, bo pokazało jak wiele osób dba o swoje zdrowie i chce się odżywiać jak najlepiej, co chętnie wykorzystują marketingowcy. W wielu przypadkach wciskają klientom drogie produkty o rzekomo wyjątkowych właściwościach, chociaż tak naprawdę nie ma żadnych dowodów na ich cudowne działania.