Parówki, margaryna, stara bułka - to codzienność w polskich szpitalach. O jedzeniu, które ma wspierać leczenie, a nie leczy, o budżecie tak niskim, że nie da się zagwarantować dobrych posiłków i o tak złym smaku, że jeść się odechciewa. Czy ta sytuacja ma szansę się poprawić?