Są ludzie, którzy nawet, gdy świat im się wali, zawsze przed innymi udają, że wszystko jest w porządku? Nawet, gdy ktoś zauważy, że coś niedobrego dzieje się u nich, zawsze potrafią odwrócić kota ogonem i przybrać minę pokerzysty. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego nawet przed najbliższymi nam osobami udajemy i nie potrafimy przyznać się, że coś jest nie tak i poprosić o pomoc o wysłuchanie?