Nasze babcie nie biegły do apteki przy pierwszych objawach przeziębienia. Rzadko wzywały też lekarza. Robiły coś innego. Przygotowywały domowy rosół, podawały syrop z cebuli, który przy pierwszych objawach infekcji potrafi zdziałać cuda, mleko z czosnkiem, domowe maści ze smalcu i kamfory, zamiast leku przeciwbólowego. Czy to miało sens?