Fantazja pasażerów nie zna granic. Na pokład samolotu próbują wnieść dosłownie wszystko. Kilka miesięcy temu cały świat biegła historia o nastolatku z Toronto, który do podręcznej walizki j spakował budzik przypominający bombę zegarową. Pracownicy kontroli bezpieczeństwa natychmiast podnieśli alarm, wezwano saperów, a pasażerów lotniska ewakuowano. Inny, mniej ekstremalny przykład z Nowego Jorku: na lotnisku pojawił się pan z rybkami akwariowymi w plastikowym litrowym naczyniu. Niestety podczas kontroli rybki zostały mu odebrane. Powód? – Nie chodziło o to, że to są rybki, lecz o pojemność naczynia. Mógłby zabrać je na pokład samolotu, gdyby były w pojemniku do 100 ml.