W Los Angeles nie ma żadnych pomyłek. Na Kongresie Cukierników być ich nie może. Każdy z dwustu zaproszonych gości wie dokładnie, dlaczego tu trafił. Bo ma niebywałe osiągnięcia w wytwarzaniu słodkości. I chwali się nimi podczas obrad, a także w trakcie pokazów kunsztu cukierniczego, po którego efekty ustawiają się długie kolejki - smakoszy, łakomczuchów i łasuchów.